Henryk Goldszmit, (1878-1942), pedagog, lekarz, pisarz, publicysta. Pochodził ze zasymilowanej, zamożnej rodziny warszawskiej. Choroba psychiczna ojca i jego przedwczesna śmierć spowodowały, że wcześnie musiał zarabiać na utrzymanie matki, siostry i swoje by móc uczyć się w gimnazjum, a później ukończyć studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Kilka miesięcy po uzyskaniu dyplomu lekarza powołano go do armii rosyjskiej i skierowano na front toczącej się wojny rosyjsko-japońskiej. Ponad pół roku pełnił obowiązki starszego lekarza w pociągach sanitarnych, zdemobilizowany na początku 1905 r. Praktykował w Berlinie (1907-1908), Paryżu (1909), Londynie (1911), a po powrocie z zagranicy pracował w Szpitalu dla Dzieci Żydowskich im. Bersohnów i Baumanów w W-wie. Prowadził aktywną działalność społ., m. in. w ruchu bezpłatnych czytelni, Towarzystwie Dobroczynności, Stowarzyszeniu "Pomoc dla Sierot" (od 1907) oraz Towarzystwie Kolonii Letnich dla dzieci bez różnicy wyznania, finansowanych m. in. przez H. Wawelberga. W 1912 objął kierownictwo sierocińca dla żydowskich dzieci przy ul. Krochmalnej w W-wie (obecnie Dom Dziecka nr 1 im. J. Korczaka). Podczas I wojny światowej został wcielony do armii rosyjskiej jako lekarz. Po demobilizacji w 1917 organizował przytułki dla sierot wojennych pod Kijowem, tam spotkał Marynę Falską, z którą w 1919 założył sierociniec dla dzieci polskich "Nasz Dom". Jako polski patriotą w 1920 zgłosił się jako ochotnik do wojska i pełnił służbę medyczną podczas wojny polsko-radzieckiej. Jako oficer armii polskiej w stopniu majora pracował w szpitalach epidemicznych, zaraził się tyfusem plamistym, ciężko zachorował. Pielęgnująca go matka zaraziła się i wkrótce zmarła, co spowodowało załamanie nerwowe Korczaka. W latach 1934 i 1936 odbył dwie podróże do Palestyny. W czasie tych wyjazdów szukał odpowiedzi na nurtujące go pytanie: jakie możliwości rozwiązania kwestii żydowskiej stwarza Palestyna? Przebywał w kibucu Ein Harod, spotykał się też z chrześcijańskimi mnichami. Nosił się z zamiarem spędzenia ostatnich lat życia w Jerozolimie, II wojna światowa pokrzyżowała te plany. We wrześniu 1939 roku ze względu na wiek nie podlegał już mobilizacji, założył jednak mundur polskiego oficera i chodził w nim aż do ostatnich chwil swego życia.
Janusz Korczak stworzył teorię pedagogiczną, o prekursorskim charakterze wobec ówczesnych teorii wychowawczych. Był zwolennikiem oświaty medycznej, świadomego rodzicielstwa i regulacji poczęć. Uznanie autonomii i godności dziecka było wg niego sprawą priorytetową. Przeciwstawiał się rozpowszechnionemu w ówczesnej praktyce pedagogicznej "wpajaniu dyscypliny", wykluczał kary cielesne, potępiał praktyki zawstydzania dziecka. Proponował system zachęt i trzy zasady wychowawcze: współgospodarzenie, współzarządzanie oraz oddziaływanie opinii społecznej, które realizował przez organizowanie sklepików szkolnych, gazetek, kółek zainteresowań, dziecięcego samorządu oraz sądów koleżeńskich, rozstrzygających konflikty i zatargi, a zarazem uczących odpowiedzialności i empatii. Wspierał wysiłek dzieci związany z samodoskonaleniem stosując różnego rodzaju zachęty, np. ceremoniał rannego wstawania, uroczyste wyprawianie do szkoły, konkursy życzliwości, przedstawienia teatralne.
Pozostawił bogatą spuściznę literacką i teoretyczną, obejmującą m.in.: literaturę dla dzieci (np. Król Maciuś Pierwszy 1922; Bankructwo Małego Dżeka 1924; Kiedy znów będę mały 1925; Kajtuś czarodziej 1934), dla dorosłych (np. Dzieci ulicy 1901; Dziecko salonu 1906; Mośki, Jośki i Srule 1909; Józki, Jaśki i Franki, 1910; Jak kochać dziecko 1920; Prawo dziecka do szacunku 1929; Prawidła życia 1930) oraz prozę poetycką (Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą 1922; Bezwstydnie krótkie 1926) a także utwory dramatyczne, z których zachował się tylko jeden: Senat szaleńców, wystawiony w teatrze Ateneum przez S. Jaracza w 1931.
W latach 1926-1930 redagował stworzone przez siebie czasopismo pt. Mały Przegląd.
Wykładał także w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej oraz w Wolnej Wszechnicy Polskiej. W latach 1935-36 wygłaszał pogadanki ("gadaninki") pt. Pedagogika żartobliwa w Polskim Radiu, skąd został usunięty w wyniku nagonki narodowców, którzy zarzucili mu "zażydzanie radia" i demoralizację (pretekstem było poruszenie tematu nocnego moczenia u dzieci).
W czasie II wojny organizował opiekę nad dziećmi w getcie warszawskim i prowadził sierociniec. Zginął w komorze gazowej, wywieziony wraz z wychowankami do Treblinki
Z relacji Nachuma Remby, działacza podziemnej organizacji samoobrony w getcie, wydelegowanego na Umschlagplatz. To on ponoć ostatni rozmawiał z Korczakiem, proponował mu by udali się Gminy w celu interwencji. Doktor jednak odmówił, nie chciał zostawiać dzieci samych choćby na chwilę.
"Nie! Tego obrazu nigdy nie zapomnę. To nie był marsz do wagonów, to był zorganizowany, niemy protest przeciwko bandytyzmowi! W przeciwieństwie do stłoczonej masy, która szła na rzeź jak bydło, rozpoczął się marsz, jakiego nigdy dotąd nie było.
(...) Były to pierwsze szeregi, które szły na śmierć z godnością, ciskając barbarzyńcom spojrzenia pełne pogardy.
(...) Nawet Służba Porządkowa stanęła na baczność i salutowała. Gdy Niemcy zobaczyli Korczaka, pytali: 'Kim jest ten człowiek?'"
Cyt. za: E. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego. Czytelnik Warszawa 1983, s.606-607.
Odmienne spojrzenie na ostatnią drogę Korczaka i sierot prezentuje relacja Marka Rudnickiego, który szedł śladem Korczaka i dzieci od Domu Sierot na Siennej aż do 'bramki' na Umschlagplatz.
"Nie chcę być obrazoburcą ani odbrązawiaczem - ale muszę powiedzieć, jak to wtedy widziałem. Atmosferę przenikał jakiś ogromny bezwład, automatyzm, apatia. Nie było widocznego poruszenia, że to Korczak idzie, nie było salutowania (jak to niektórzy opisują), na pewno nie było interwencji posłańców Judenratu - nikt do Korczaka nie podszedł. Nie było gestów, nie było śpiewu, nie było dumnie podniesionych głów, nie pamiętam, czy niósł ktoś sztandar Domu Sierot, mówią, że tak. Była straszliwa, zmęczona cisza. Korczak wlókł nogę za nogą, jakiś skurczony, mamlał coś od czasu do czasu do siebie (...).
Tych paru dorosłych z Domu Sierot, między nimi Stefa (Wilczyńska), szło obok, jak ja, lub za nim, dzieci początkowo czwórkami, potem jak popadło, w pomieszanych szeregach, gęsiego. Któreś z dzieci trzymało Korczaka za połę, może za rękę, szły jak w transie."
M. Rudnicki, Ostatnia droga Janusza Korczaka. "Tygodnik Powszechny" 1988 nr 45.
Pozostaje jeszcze legenda, która nie znajduje jednak żadnego źródłowego potwierdzenia, jakoby propozycję opuszczenia Umschalgplatzu uczynili Korczakowi Niemcy.
Niezwykle trafną interpretację kwestii ostatniej drogi Korczaka prezentuje H. Grynberg:
"Ten podziw, że schorowany, stary człowiek, sterany, opuszczony, zdradzony przez świat, w który wierzył, zawodowy altruista, mnich i najprawdziwszy święty (pomimo gniewu, którego nie ukrywał) nie zdradził sam siebie i nie schował się do dziury, żeby ratować swój żałosny byt biologiczny - ten podziw - to niemal przekreślenie wysiłku całego jego życia. Te przemówienia i pogadanki o jego bohaterskiej śmierci, bo nie chciał opuścić dzieci w drodze do komór gazowych i żyć jakby nigdy nic - to największa zniewaga dla jego szlachetnej duszy".
H. Grynberg, Prawda nieartystyczna. Archipelag Berlin Zachodni 1984, s.122.
UNESCO uznało rok 1978, setną rocznicę urodzin Janusza Korczaka, za datę pamiętną w dziejach ludzkości, a rok później, w 1979 r. powstało Międzynarodowe Stowarzyszenie im. Janusza Korczaka, stanowiące dobrowolną federację przeszło 20 Komitetów czy Stowarzyszeń Korczakowskich działających w Europie i na całym świecie